czwartek, 31 maja 2012

Timey-wimey - czyli jaki dzisiaj dzień?

W Bardzo Dziwnej Firmie stężenie absurdu czasami przekracza wszelkie normy na centymetr sześcienny. Przejawia ono się (nomen omen) bardzo dziwnie. Nawyraźniej widać je jednak w dialogach.

- Sepulko? W trzecim akapicie jest napisane, że co trzeci Polak zarabia mniej niż X zł. A niżej jest napisane, że jedna trzecia Polaków zarabia mniej niż X zł.
- No owszem. I co?
- A czy jedna trzecia Polaków i co trzeci Polak to to samo?

[Tu się chwilę zastanowiłam, bo nie w takie rzeczy mnie już wkręcano].
- Tak, to to samo...
- Aha. Bo są wątpliwości. Szef ma wątpliwości. To może lepiej zmień?
- Ale na litość boską, jakie wątpliwości?
- Matematyczne.

Zmieniłam na 30 procent, szef nie wyrażał dalszych wątpliwości. Wolałam nie dopytywać, dlaczego.

Czasami za to dialogi brzmią, jakby żywcem zostały wyrwane z przestrzeni TARDIS*. Na przykład:

- Impreza jest w piątek, to znaczy, że impreza jest jutro? Bo dziś jest czwartek, skoro dziś jest środa. Zaraz, zaraz, bo dziś jest środa, prawda?
- Tak. Dziś jest sobota, więc dzisiaj jest środa. Czyli impreza jest jutro: w piątek.

I żadna, ale to zadna fraza w tym dialogu nie mijała się z prawdą. Timey-wimey, nic innego.


*Jeśli ktoś nie wie, co to TARDIS, to powinien się dowiedzieć jak najszybciej! Ale na własną odpowiedzialność. A ja lojalnie ostrzegam, że grozi to:
- wycięciem z własnego życiorysu co najmniej kilku dni,
- niczym nieuzasadnioną obawą przed posągami,
- przed maskami gazowymi również,
- nagłym napływem ciepłych uczuć dla śrubokrętów, policyjnych budek oraz paluszków rybnych w sosie śmietankowym,
- i wieloma innymi rzeczami.
 Niemniej - warto. A nawet trzeba. Allons-y! ;)



2 komentarze: