sobota, 19 maja 2012

Jeśli nie po okładce, to po czym?

- Bez sensu ta książka jest - zmarszczyła nos R. i odłożyła powieść na półkę. - Nie kupię jej.
- Dlaczego? - zdziwiłam się, bo decyzja została podjęta po jakichś pięciu sekundach od momentu wzięcia książki do ręki. R. zdążyła w tym czasie ledwie zerknąć na spis treści i pierwszą stronę.
- No wiesz! - fuknęła R. z oburzeniem. - Nie kupię czegoś, co już w pierwszym zdaniu ma Księżniczkę Parafinę, wilkołaka i złamane serce. Naraz.

Chciałam się oburzyć, że nie ocenia się po okładce i że co niby można powiedzieć o książce po pierwszym zdaniu, ale ugryzłam się w język. Zdążyłam sobie przypomnieć, że coś tam jednak można.


Więc - dla udowodnienia - garść perełek. Najlepszych pierwszych zdań, jakie wpadły mi w oko. Powiedzmy - pierwsza piątka:

1. "14 lipca 1924 roku, gdy przyszli po mnie czynownicy Ministerjum Zimy, wieczorem tego dnia, w wigilję syberjady, dopiero wtedy zacząłem podejrzewać, że nie istnieję". Jacek Dukaj, Lód.

 Bezapelacyjnie miejsce pierwsze, chyba nie ma sensu wyjaśniać, dlaczego.
Konkurować z nim mogłaby tylko jedna fraza, początek pewnego pamiętnika: "Teraz będę kłamał".  Ale to zdanie nie rozpoczyna książki, więc (z lekkim niedosytem) - nie uwzględniam. Jeden Dukaj wystarczy.

2. "W obliczeniach był błąd". Stanisław Lem, Eden.

Krótko, zwięźle i na temat. Cztery słowa, które momentalnie nasuwają co najmniej dziesięć pytań; a przecież same są odpowiedzią na (niezadane) pytanie. Majstersztyk i mój faworyt przez długie lata; aż do pojawienia się Lodu na pólkach księgarskich.

3. "Wszystko to wydarzyło się mniej więcej naprawdę". Kurt Vonnegut, Rzeźnia nr 5.

Chyba także nie wymaga wyjaśnień. No bo czy jest ktoś, kogo nie zaintryguje to "mniej więcej"? Zwłaszcza w zderzeniu z tytułem i podtytułami?

4. "W początku lipca, pod wieczór niezwykle upalnego dnia, pewien młodzieniec wyszedł na ulicę ze swej izdebki, którą podnajmował od lokatorów przy ulicy S-ej, i powoli, jakby niezdecydowany, skierował się ku mostowi K-mu". Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara.

Niby nic: żadnego Hitchcockowego trzęsienia ziemi, żadnych fajerwerków; tylko wieczór, upał i jakby niezdecydowany młodzieniec (zwykle nie lubię "jakby", ale tutaj ono jest koniecznie, takie "jakby" sine qua non; mistrzowskie). Plus izdebka, lokator i niepokojące inicjały.

5. "Wiele lat później, stojąc naprzeciw plutonu egzekucyjnego, pułkownik Aureliano Buendía miał przypomnieć sobie to dalekie popołudnie, kiedy ojciec zabrał go z sobą do obozu Cyganów, żeby mu pokazać lód”. Gabriel Garcia Marquez, Sto lat samotności.

Tego po prostu nie mogło zabraknąć. A najfajniejsze jest to, że mamy tu Cyganów, pułownika i cały pluton egzekucyjny, a czytelnik i tak odruchowo zastanawia się, o co, do jasnej Anielki, chodzi z tym lodem. Czapki z głów.

Macie swoje typy?













5 komentarzy:

  1. Gdyby nie to, że już jest, zaproponowałbym pierwsze zdanie "Lodu" :)
    Zamiast tego niebeletrystycznie:

    "Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy."

    Dawkins, "Rozplatanie tęczy"

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezapelacyjnie Marquez. Niezależnie od Twojego typu i tak bym na niego postawiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem zabawne:
    "Nie podoba mi się wygląd Krzysztofa Materny, ponieważ nie jest on kobietą ani drzewem, ani niektórymi budynkami."
    Mann i Materna, "Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami"

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zestawienie. : ) Niestety, choć nieraz rozpływałam się w zachwycie nad pierwszym zdaniem jakiejś powieści, trudno mi przypomnieć sobie konkretne tytuły. W związku z tym mam tylko jedną propozycję: "Był sobie kiedyś facet, który przez cały dzień nie robił nic innego, tylko wytrząsał z włosów owady." - P.K. Dick, "Przez ciemne zwierciadło".
    Teklak napisał kiedyś ciekawy tekst (a może to był tylko wstęp do jakiejś recenzji) o pierwszych zdaniach, ale nie mogę go znaleźć. ; (

    OdpowiedzUsuń
  5. Sznajper: No proszę, nie spodziewałabym się, że Dawkins jest w stanie mnie tak zachwycić jednym zdaniem. Dobra rzecz.

    Ttanathoss: A to z kolei bardzo sprytne zdanie. Bo mnie się wygląd Krzysztofa Materny podoba - co dowodzi, że to zdanie jest po prostu perfidną prowokacją redaktora Manna, która ma na celu zwiększenie liczby czytelników. ;)

    Esther: a kysz! Zwizualizowało mi się! ;)

    A Marquez - wiadomo, to Marquez.

    OdpowiedzUsuń