środa, 23 marca 2011

Siły nieczyste

- Zrzuć szybko te dźwięki, bo jest dziura na czternastą - krzyknął Ł., mijając mnie w progu. Ok - siadłam do komputera, podłączyłam sprzęt, założyłam słuchawki.

- ...więc problem leży po stronie tej dziewczyny - usłyszałam w lewym uchu kobiecy głos na granicy słyszalności. Znowu głośność siadła, pomyślałam z irytacją, ale na wszelki wypadek podbiłam "volume" maksymalnie. Przeraźliwie głośne windowsowe "ting" prawie mnie ogłuszyło, ale kobiecy głos nie był ani trochę mocniejszy.

Zdjęłam słuchawki. Wypięłam z komputera sprzęt, sprawdziłam kabelki, założyłam słuchawki. - Tu chodzi o przekleństwo matki - zaszemrała mi do lewego ucha kobieta. Zdjęłam słuchawki. Z podczytywanej do śniadania książki wynikało, że co piąty amerykański student chociaż raz w życiu miał omamy słuchowe, ale gdzie mi do amerykańskich studentów? Owszem - ostrzegano mnie, że po kilku podobnych lekturach zacznę diagnozować schizofrenię u każdego, łącznie z sobą - ale żeby już? Tak od razu? Po pierwszym rozdziale?

Zamknęłam All Playera. Zamknęłam też Explorera, Skype'a i po krótkim namyśle edytory tekstów. Założyłam słuchawki. - ...i wtedy zaczął działać szatan - podpowiedziała cicho do lewego ucha kobieta, a ja poczułam się nieswojo.

- S., chodźże na momencik - poprosiłam dyskretnie. - Słyszysz coś?
S. założyła słuchawki, a po chwili spojrzała na mnie dziwnie. - Nic nie słyszę - wzruszyła ramionami.
- Skup się! - zażądałam, naprawdę już zaniepokojona. S. posłusznie założyła słuchawki ponownie. Po chwili zamrugała niepewnie. - Jaka znów siła nieczysta? - spytała zaskoczona. - Jakie przekleństwo? Czego ty słuchasz?

"Siłami nieczystymi" żywo zainteresował się P., a za nim aITi. Pogrzebali, poszurali, porozłączali co trzeba i wyjaśnili zagadkę: mój komputer postanowił uraczyć mnie Radiem Maryja. W dużych ilościach. Podszeptami miłej pani chciał mnie nawrócić? ;)

środa, 9 marca 2011

Być kobietą, być kobietą

- Sepulka, jest problem - przywitała mnie od progu Kalarepa. - Dzwoniła pani, żąda publicznych przeprosin.

Klapnęłam ciężko przy biurku. Przez głowę przeleciały mi dziesiątki sytuacji z ostatnich dni, nerwowo próbowałam znaleźć wśród nich jakąkolwiek, którą mogłam spektakularnie i nieświadomie zawalić, tak, żeby były konieczne publiczne przeprosiny. Nic.
- Jaka pani? - mruknęłam niemrawo. Dawno już się nauczyłam: to, że wtopa nie przychodzi mi do głowy, w żaden sposób nie dowodzi braku wtopy. Nic z tych rzeczy.

- Pani Barbara - kontynuowała Kalarepa, patrząc na mnie ze współczuciem. - Koleżanka tej 78-latki, pamiętasz? Pani Barbara żąda przeprosin i chce cię pozwać do sądu. Za zniesławienie.
- Za co? - zmarszczyłam brwi. Między uszami coś zadzwoniło i przypomniała mi się cała historia z 78-latką. Owszem, była dość skomplikowana, ale żeby sądy? Publiczne przeprosiny? WTF?

- Zniesławienie - Kalarepie podejrzanie zadrżał kącik ust.
- Ale kogo zniesławiłam? - coś mi tu zaczęło śmierdzieć: całe biuro przysłuchiwało się naszemu dialogowi. Wyraźny znak, że coś jest nie tak.
- 78-latkę zniesławiłaś.
- Ale jak?
- Nazwałaś ją staruszką!

PS: A co, gdyby 78-latka miała pięć lat mniej? Albo 10 lat mniej? W dojrzałym wieku? Młoda inaczej? Ot, zagwozdka.