poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Nihil humanum?

- Więc skoro x = (50-26)/4 - powtórzyła po raz trzeci G. - To 4x = 24, więc nasza pierwsza szukana zmienna wynosi 6. Czy to jest jasne?
- Nieee - odpowiedziała chórkiem jedna trzecia sali.

Rozejrzałam się wokół niepewnie. Przede mną: dwóch mężczyzn przed czterdziestką i kobieta w średnim wieku. Obok mnie trzy późne studentki, za mną cztery kobiety w wieku bliżej nieokreślonym, stawiałabym: zadbane okołotrzydziestki.

G. kontynuowała: - Teraz wystarczy zerknąć na odchylenie standardowe i zaznaczyć wszystko na osi. Nasza druga zmienna ma być mniejsza od -4. Zaznaczcie ją na osi.
- Ale jak to - zastanowiła się głośno jedna z okołotrzydziestek. Miała spokojny niski głos. - Jak to mniejsza od -4? To znaczy, że mniejsza w stronę -5 czy mniejsza w stronę -3?
- Ty, faktycznie! - olśniło drugą okołotrzydziestkę. - Ale to dobre pytanie jest, rzeczywiście. Czemu ona nie mówi, w którą stronę mniejsze? Nie rozumiem. To gdzie ja to mam zaznaczyć?
- No chyba bliżej -3? - zaproponowała trzecia. - Przecież 3 jest mniejsze od 4?
- Ale tu są minusy jakieś.
- A. No tak. To może potem się zmieni wszystkie znaki i będzie dobrze?
Korciło mnie, żeby się odwrócić, ale obawiałam się, że nie zapanuję nad mimiką.

Okołotrzydziestki miały rzecz jasna wytłumaczenie. One są humanistkami. Ergo: one nie muszą znać matematyki. QED.

Od takich humanistów, głodu, ognia i wojny...

9 komentarzy:

  1. No fakt, humanista, posiadający ex definitione umysł humanistyczny, matematykę znać musi tylko na tyle, na ile mu w życiu codziennym potrzebna ona jest. Na przykład przy kasie w supermarkecie, gdzie, oczywiście, żadnych minusów, ujemnych ani tym bardziej dodatnich, nie ma i nie będzie (a nie będzie, bo aż takich promocji to jednak żaden supermarket nigdy nie wprowadzi).

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym móc kiedyś wytłumaczyć tym paniom jakieś proste zagadnienie z dziedziny topologii. Butelkę Kleina. Albo bryły czterowymiarowe...
    A potem kazać im napisać z tego klasówkę.
    Tak, jestem sadystką. I humanistką. Czy jedno wynika z drugiego...? ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem humanistką, ale dopóki miałam dobrego matematyka, to królowa nauk nie była niczym strasznym. I dlatego nie rozumiem tych "humanistek"
    Jakkolwiek osobiście poległam na statystyce :]

    OdpowiedzUsuń
  4. No co Ty, Ava, statystyka całkiem sympatyczna jest... jak ma się możliwość ściągać na zaliczeniu. ;P To był jedyny egzamin na studiach, jaki napisałam korzystając z pomocy naukowych. Za trzecim razem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Renesansowi humaniści w grobach by się poprzewracali, gdyby to słyszeli. : D

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro nie chcą poznać matematyki, to po co szły na studia? Wszak już na poziomie wykształcenia średniego pewne podstawy powinny być uczniowi znane. Posiadanie wykształcenia do czegoś zobowiązuje, no chyba że chodzi tylko o papier. Ale wtedy należy udać się na bazar, a nie do szkoły, efekt ten sam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Maple: Nie wiem, czy wynikanie, ale na pewno jakaś korelacja; ) Ty jesteś zło wcielone. Bo co one zrobią z taką butelką? Zawiną w dywan Sierpińskiego i ozdobią wstęgą Moebiusa? Klasówka? Toż to niehumanitarne. ; )

    Alu, Avarilo - Wy mnie tak nie straszcie, ja mam zamiar tę statystykę zdać! : )

    Esther - niektórzy żyjący też by się za głowę złapali.

    Elu - problem w tym, że te panie się raczej matematyki nie spodziewały. Przecież poszły na studia humanistyczne! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Well, well, well... Studia oznaczają wykształcenie wyższe w konkretnej dziedzinie nauki, ale ogólne podstawy to ogólne podstawy, które pownny być opanowane na wcześniejszych etapach nauki. Tym się różni wykształcenie wyższe od szkółki wyższej tego i owego w Koziej Wólce :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powinny. To chyba słowo-klucz.

    OdpowiedzUsuń