piątek, 16 września 2011

Co żołnierz ma pod łóżkiem?

Jednak praca może być prawdziwym źródłem radości! (Dopóki człowiek nie dostanie do ręki świstka z kwotą wypłaty). Na przykład wczoraj do mojej służbowej skrzynki trafił mail z Bardzo Ważnej Konferencji. Tytuł był na tyle intrygujący, że otworzyłam go od razu, a treść była jeszcze ciekawsza. Szło to mniej więcej tak:

Tytuł: Co mogą Służby?
Treść: Służby mogą współpracować.

Powiem tak: uff.

Kilka godzin później spotkałam panią, która od razu wskoczyła na drugie miejsce w moim najmojszym rankingu ludzi, których nie sposób zapomnieć (na pierwszym wylądował niedawno ten pan, który rozmawiając ze mną przez telefon stacjonarny upierał się, że właśnie wjeżdża na autostradę).

Tym razem rzecz działa się w biurze, w którym urzędowała pani, a do którego musiałam zapierniczać przez pół miasta, "bo przez telefon to oni nie mogą". Pani oczywiście nie mogła mi odpowiedzieć na proste pytanie, "bo nie ma szefowej". Myślała, że to wystarczy, by się mnie pozbyć. O, święta naiwności!

- A kiedy wróci szefowa? - zestaw pytań "szefa niet" mam już opanowany do perfekcji.
- Trudno mi powiedzieć - wyrecytowała pani z miłym uśmiechem, wbijając wzrok gdzieś w ścianę za moimi plecami.
- A jak mogłabym się z nią w tej chwili skontaktować?
- Telefonicznie.

Ha, zwycięstwo. Pani podała mi karteczkę z nagryzmolonym numerem telefonu. Stacjonarnym. (Stacjonarnym? Gdzieś z tyłu czaszki zapaliło się mi czerwone światełko).

- Przepraszam, a co to za numer?
- Do biura szefowej - uśmiech nie znikał pani z twarzy.
- Czyli szefowa jest w jakimś innym biurze? Nie wiedziałam, że macie jeszcze inne oddziały.
- Nie mamy - uśmiechała się pani, a ja miałam dziwne wrażenie, że coś mi umyka.

- To do jakiego biura ten numer? - zaczęłam mieć złe przeczucia.
- Do tego - uśmiechnęła się pani i rozłożyła ręce. - Może pani do nas zadzwonić i sprawdzić, czy jest szefowa.
- Ale przecież sama mi pani powiedziała, że nie ma?
- No nie ma.

Przez chwilę nawet chciałam zadzwonić, ale stojący obok mnie P. zaczął się krztusić, więc się po prostu grzecznie pożegnaliśmy.

1 komentarz:

  1. Mocna rzecz. Pani ma samoistnie zamontowany paragraf 22 z tyłu głowy.

    OdpowiedzUsuń