piątek, 28 października 2011

Ciepło-zimno

Dzień pierwszy.
Robi się zimno. Za dnia jest jeszcze całkiem przyjemnie, ale w nocy pojawiają się przymrozki, więc kaloryfery mogłyby już zareagować i na przykład zrobić się ciepłe. Na razie owijamy się w swetry, nosimy ciepłe gacie i czekamy z utęsknieniem.

Dzień czwarty, czyli drugi dzień właczonego ogrzewania
Ciepło. Jest dobrze: sweterki poszły w kąt, hektolitry gorącej herbaty również, a świat stał się piękny. Słowem: stało się ciepło. Może nawet za bardzo, więc pora ograniczyć błogość i pokręcić zaworem. Z "piątki" na "dwójkę", bo już wizualizują mi się w tyle głowy horrendalne rachunki za ogrzewanie.

Dzień piąty.
Zimno. Kaloryfery też podejrzanie zimne. Ale mają termoregulację, więc może tak musi być. Na wszelki wypadek sprawdziłam: nie są zapowietrzone. Pokrętło wraca na piątkę, żeby nie było.

Dzień szósty.
Zimno. To chyba jednak nie jest termoregulacja, bo operowanie pokrętłem nie przynosi żadnego efektu. Jest piątek wieczorem, więc o specach nawet nie ma co marzyć. W przypływie frustracji walnęłam kaloryfer pięścią. Pomogło! Jest ciepło! Pokrętło na czwórkę, bo w mieszkaniu jak w chłodni, w nosie mam rachunki.

Dzień siódmy.
Ciepło.

Dzień ósmy,
Ciepło. Pokrętło wraca na trójkę (wygrana rozsądku), w nocy redukcja do jedynki. (Ponoć sypianie w chłodni zapewnia mniej zmarszczek).

Dzień dziewiąty.
Zimno. I nawet pięść nie pomaga, zimno nadal. Spece przyjadą za cztery dni.

Dni dziesiąty-dwunasty.
Zimno. Swetry, herbatki i takie tam.

Dzień trzynasty.
Spece najpierw uznali, że się kaloryfer się zapowietrzył i głęboko między pośladkami mieli moje stanowcze protesty i zapewnienia, że umiem sobie skubańca odpowietrzyć sama. W końcu zgodzili się przyjechać. Ciepło.

Dzień czternasty.
Ciepło. Pokrętło wraca na trójkę (wygrana rozsądku), w nocy redukcja do jedynki.

Dzięń piętnasty.
Zimno. Już mnie to nawet nie dziwi, spece przyjadą za trzy dni.
Zimno
zimno
zimno.

Bilans sezonu grzewczego (jak dotąd):
- dni ciepłych: sześć;
- dni zimnych: jedenaście;

Bonus, czyli rada speca:
"Bo wie pani, mozna wymienić ten zawór, ale nie teraz. W maju najwcześniej. No jak to, co do maja? Kaloryfery na piątkę cały czas, psze pani, bo jak pani skręca, to sama pani wi. Albo na jedynkę, bo jak pani podkręca, to sama pani wi."

No wim.